wtorek, 27 listopada 2012

Marzenie 4. Decyzje.


Czuję dotyk jego dłoni na swoich plecach. Jak delikatnie przesuwa palcami wzdłuż mojego kręgosłupa. Jak delikatnie otula mnie pocałunkami po nagim ciele. Jest w końcu tak, jak już dawno być powinno. Spogląda na mnie śmiejącym się wzrokiem. Zatapiam się w tej barwie czekolady. Codziennie budzi mnie ten sam widok. Uśmiechnięty Łukasz.
Od dwóch tygodni mieszkam z Łukaszem. Dzielę z nim łóżko i stół podczas obiadów. Wieczorami popijam z nim czerwone wino. Tak wiele się zmieniło, zaledwie w ciągu dwóch tygodni. W końcu jest tak, jak być powinno. Wszystko jest na swoim miejscu, bo ja w końcu jestem obok niego.
Z sielanki wyrywają mnie jedynie telefony od męża. Dzwoni, opowiada co robił, jak podoba mu się w Niemczech, jak bardzo za mną tęskni, jak bardzo żałuje, ze nie mogłam z nim pojechać. Że mnie kocha i już nie wyobraża sobie życia beze mnie.
A ja? Ja nie wyobrażam sobie, że mogę wrócić do normalności. Do mojego małżeńskiego mieszkania skalanego grzechem. Do obowiązków niewiernej żony. Nie wyobrażam sobie, że za dwa tygodnie mój mąż wróci z delegacji, że za dwa tygodnie, będę zmuszona opuścić mieszkanie Łukasza i znów udawać szczęśliwą żonę. Nie potrafię. Już chyba nie umiem Michała okłamywać. Chciałam mu powiedzieć prawdę. Chciałam go uświadomić, że jego żona jest samolubną suką, która prowadzi podwójne życie. Szmatą, która kochając się z nim przed oczami ma ciało innego. Kobietą bez serca, która całując go, wyobraża sobie pocałunki kochanka. Tak, nie mam serca. Nie mam, bo już dawno temu ukradł mi je Łukasz.
Zabawne jak łatwo przychodzą nam kłamstwa. Jak prosto przychodzi nam udawanie kogoś innego. Kogoś kim tak naprawdę nawet w minimalnym stopniu nie jesteśmy. Zabawne, jak łatwo przyszło nawet mi to oszustwo. Jak łatwo potrafiłam okłamać mojego najlepszego przyjaciela. Człowieka, który zawsze wiedział o mnie wszystko. Nawet to, że kochałam kogoś innego wychodząc za niego za mąż. Jak bardzo dziwne jest to, że wolimy oszukiwać, niż wyznać prawdę. Grać szczęście, niż przyznać się do cierpienia. Trzymać się kurczowo papierowego małżeństwa, niż pozwolić odejść.
Sama nie wiem, czym jest to podyktowane. Może tym, że zależy mi na tym człowieku. Zależy mi na jego uśmiechu. Irytacji z jaką wypowiada się o moich porozrzucanych na fotelu ciuchach. Zależy mi na tym byśmy mogli zawsze rozmawiać o tym, co przydarzyło nam się w ciągu dnia. Zależy mi na tych zażartych dyskusjach na temat filmu czy książki. Zależy mi na przyjacielu, nie na mężu. Popełniłam największy błąd swojego życia. Popełniłam go, gdy ubrana w białe sukno składałam podpis w obecności świadków. Popełniłam go, podpisując się na skrawku papieru podsuniętego mi przez pracownika USC.
Uwierzcie, że żałuję poślubienia Michała. Uwierzcie mi, że wolałabym, żeby było tak jak dawniej, kiedy był tylko moim przyjacielem. Tak powinno zostać. Nie musiałabym teraz oszukiwać i udawać. Nie musiałabym go okłamywać. Powiecie mi, że teraz też nie muszę. I macie rację. Nie muszę. Mogę powiedzieć mu prawdę. Mogę opowiedzieć o Łukaszu, o tym jak zachłysnęłam się szczęściem. Tylko nie zniosę rozstania z Michałem. I boję się jego zawiedzionego wzroku.
Mogę też odejść od Łukasza. Mogę opuścić miłość mojego życia. Mogę żyć przy mężu i udawać, że to wszystko nigdy się nie wydarzyło. Tyle, że nie mam siły opuszczać ramion siatkarza. Mam wrażenie, ze jego usta przenoszą mojemu ciału niezbędny tlen. Tak jakby moje istnienie było zależne od jego obecności. Powiecie mi, że przecież tyle lat żyłam bez niego i dawałam radę, więc teraz mi też się uda? Już nad tym myślałam. Rozstanie z nim przyniosłoby mi jedynie ból. Ból, który już poznałam. Ból, który przeszywał mnie za każdym razem, kiedy opuszczałam jego mieszkanie i wracałam do męża. Ból, który towarzyszył mi za każdym razem, kiedy mijałam go spacerując z mężem po parku. Bo za każdym razem wiedziałam, że na miejscu Łukasza powinien być Łukasz.
Zawsze marzyłam o prawidłowych decyzjach. Byłam przekonana, że w życiu dokonam trafnych wyborów. Życie zweryfikowało je okrutnie. Przez złe wybory tkwię w martwym punkcie. W jakimś dziwnym trójkącie pełnym uczuć i niedomówień. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż bardzo tego chcę, nie mam pomysłu jak się z niego wydostać.

_______________________________
Hej :) 
Dodaję kolejny do Waszej oceny z lekkim opóźnieniem ;)
Dzięki wielkie za komentarze i Waszą obecność 
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :***