Czuję dotyk jego dłoni na swoich
plecach. Jak delikatnie przesuwa palcami wzdłuż mojego kręgosłupa. Jak
delikatnie otula mnie pocałunkami po nagim ciele. Jest w końcu tak, jak już
dawno być powinno. Spogląda na mnie śmiejącym się wzrokiem. Zatapiam się w tej
barwie czekolady. Codziennie budzi mnie ten sam widok. Uśmiechnięty Łukasz.
Od dwóch tygodni mieszkam z
Łukaszem. Dzielę z nim łóżko i stół podczas obiadów. Wieczorami popijam z nim
czerwone wino. Tak wiele się zmieniło, zaledwie w ciągu dwóch tygodni. W końcu
jest tak, jak być powinno. Wszystko jest na swoim miejscu, bo ja w końcu jestem
obok niego.
Z sielanki wyrywają mnie jedynie
telefony od męża. Dzwoni, opowiada co robił, jak podoba mu się w Niemczech, jak
bardzo za mną tęskni, jak bardzo żałuje, ze nie mogłam z nim pojechać. Że mnie
kocha i już nie wyobraża sobie życia beze mnie.
A ja? Ja nie wyobrażam sobie, że
mogę wrócić do normalności. Do mojego małżeńskiego mieszkania skalanego
grzechem. Do obowiązków niewiernej żony. Nie wyobrażam sobie, że za dwa
tygodnie mój mąż wróci z delegacji, że za dwa tygodnie, będę zmuszona opuścić
mieszkanie Łukasza i znów udawać szczęśliwą żonę. Nie potrafię. Już chyba nie
umiem Michała okłamywać. Chciałam mu powiedzieć prawdę. Chciałam go uświadomić,
że jego żona jest samolubną suką, która prowadzi podwójne życie. Szmatą, która
kochając się z nim przed oczami ma ciało innego. Kobietą bez serca, która
całując go, wyobraża sobie pocałunki kochanka. Tak, nie mam serca. Nie mam, bo
już dawno temu ukradł mi je Łukasz.
Zabawne jak łatwo przychodzą nam
kłamstwa. Jak prosto przychodzi nam udawanie kogoś innego. Kogoś kim tak
naprawdę nawet w minimalnym stopniu nie jesteśmy. Zabawne, jak łatwo przyszło
nawet mi to oszustwo. Jak łatwo potrafiłam okłamać mojego najlepszego
przyjaciela. Człowieka, który zawsze wiedział o mnie wszystko. Nawet to, że
kochałam kogoś innego wychodząc za niego za mąż. Jak bardzo dziwne jest to, że
wolimy oszukiwać, niż wyznać prawdę. Grać szczęście, niż przyznać się do
cierpienia. Trzymać się kurczowo papierowego małżeństwa, niż pozwolić odejść.
Sama nie wiem, czym jest to
podyktowane. Może tym, że zależy mi na tym człowieku. Zależy mi na jego
uśmiechu. Irytacji z jaką wypowiada się o moich porozrzucanych na fotelu
ciuchach. Zależy mi na tym byśmy mogli zawsze rozmawiać o tym, co przydarzyło
nam się w ciągu dnia. Zależy mi na tych zażartych dyskusjach na temat filmu czy
książki. Zależy mi na przyjacielu, nie na mężu. Popełniłam największy błąd
swojego życia. Popełniłam go, gdy ubrana w białe sukno składałam podpis w
obecności świadków. Popełniłam go, podpisując się na skrawku papieru
podsuniętego mi przez pracownika USC.
Uwierzcie, że żałuję poślubienia
Michała. Uwierzcie mi, że wolałabym, żeby było tak jak dawniej, kiedy był tylko
moim przyjacielem. Tak powinno zostać. Nie musiałabym teraz oszukiwać i udawać.
Nie musiałabym go okłamywać. Powiecie mi, że teraz też nie muszę. I macie
rację. Nie muszę. Mogę powiedzieć mu prawdę. Mogę opowiedzieć o Łukaszu, o tym
jak zachłysnęłam się szczęściem. Tylko nie zniosę rozstania z Michałem. I boję
się jego zawiedzionego wzroku.
Mogę też odejść od Łukasza. Mogę opuścić miłość mojego
życia. Mogę żyć przy mężu i udawać, że to wszystko nigdy się nie wydarzyło.
Tyle, że nie mam siły opuszczać ramion siatkarza. Mam wrażenie, ze jego usta
przenoszą mojemu ciału niezbędny tlen. Tak jakby moje istnienie było zależne od
jego obecności. Powiecie mi, że przecież tyle lat żyłam bez niego i dawałam radę,
więc teraz mi też się uda? Już nad tym myślałam. Rozstanie z nim przyniosłoby
mi jedynie ból. Ból, który już poznałam. Ból, który przeszywał mnie za każdym
razem, kiedy opuszczałam jego mieszkanie i wracałam do męża. Ból, który
towarzyszył mi za każdym razem, kiedy mijałam go spacerując z mężem po parku.
Bo za każdym razem wiedziałam, że na miejscu Łukasza powinien być Łukasz.
Zawsze marzyłam o prawidłowych decyzjach. Byłam przekonana,
że w życiu dokonam trafnych wyborów. Życie zweryfikowało je okrutnie. Przez złe
wybory tkwię w martwym punkcie. W jakimś dziwnym trójkącie pełnym uczuć i
niedomówień. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż bardzo tego chcę,
nie mam pomysłu jak się z niego wydostać.
_______________________________
Hej :)
Dodaję kolejny do Waszej oceny z lekkim opóźnieniem ;)
Dzięki wielkie za komentarze i Waszą obecność
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :***