środa, 2 stycznia 2013

Marzenie 6. Szczęście.


Marzyłam.. Marzyłam o kimś, kto będzie w stanie mnie pokochać. Marzyłam o kimś, kto będzie potrafił mnie zrozumieć. Marzyłam o kimś, kto będzie w stanie spełnić moje marzenia.  Miałam nadzieję, że tym kimś będzie Michał. Wierzyłam, że przyjaźń wystarczy. Że tylko on będzie w stanie zaakceptować mnie taką, jaką naprawdę jestem. Taką właśnie mnie pokochać.
Nasze małżeństwo. Nie udało się. Ale to się udać nie mogło… Nie mogłam go pokochać. Nie mogłam patrzeć z nadzieją na każdy następny dzień. Nie mogłam uśmiechać się przy smażeniu porannej jajecznicy. Nie potrafiłam spokojnie zasypiać przy jego boku. Nie mogłam siedzieć z nim pod kocem, z kieliszkiem wina, wpatrując się w niego w blasku świec. Nie mogłam.
Potrafiłam za to uśmiechać się do Łukasza. Potrafiłam szukać godzinami jego ramion. Potrafiłam zasypiać wtulona w jego zapach. Umiałam  dotykać jego dłoni, myśleć o  niej jako o najkruchszej z rzeczy ziemskich, a jednocześnie o najsilniejszej. Potrafiłam godzinami wpatrywać się w ten czekoladowy wzrok.
Tak. Kochałam Łukasza. Kochałam od tak dawna. Oszukiwałam siebie. Oszukiwałam cały świat dookoła. Oszukiwałam samą siebie. Oszukiwałam się od tak dawna. Udawałam, że kubek kawy wypity w ramionach Michała jest bardziej istotny od westchnień do starych fotografii z Łukaszem. Kłamałam wszystkich, że ślub z Michałem był spełnieniem marzeń. Kłamałam wszystkich, ale serca oszukać nie mogłam.
I  kłamstwa przywiodły mnie tu, do gmachu sądu. Złudna nadzieja, że będę potrafiła kiedyś zapomnieć o rozgrywającym sprawiła, że muszę spowiadać się ze swojego życia obcym ludziom. Tak, bo muszę opowiedzieć, że nie widzę już dla nas szansy, że nastąpił całkowity rozpad małżeństwa. Powiedzieć, że już od dawna mamy osobne konta w banku, śpimy w osobnych łóżkach, a łączy nas jeszcze tylko nazwisko.
Michał patrzy na mnie jeszcze tym swoim najsmutniejszym wzrokiem. Proszącym o jeszcze jedną szansę dla nas. Nie powie na głos, że właśnie o tym marzy, o tym żebym była blisko. Bez względu na to kogo kocham. Ale ja już tak  nie potrafię… Przytulam go mocno. Obiecuję mu, że będę szczęśliwa, nawet najszczęśliwsza na świecie. Proszę jeszcze, żeby pozwolił mi odejść, żeby nie utrudniał tego, co i tak stało się skomplikowane. Mam nadzieję, że w końcu zrozumiał, że to już naprawdę koniec. Mam nadzieję, że już nie będzie zachowywał się tak, jak przez ostatnie miesiące. Że nie będzie błagał o to, żebym wróciła.
Jestem wolna. Mogę bez wyrzutów sumienia wpijać się w łukaszowe usta. Mogę ściągnąć z palca tak bardzo ciążący krążek. Mogę znowu marzyć i wierzyć, że  te marzenia się spełnią. Mogę być kochaną. I kochać.
Wchodząc do mieszkania czuję zapach obiadu, który Łukasz przygotował. Wita mnie bukietem kwiatów. Zamyka szczelnie w ramionach, składa delikatne pocałunki na skroni.
- Teraz będziesz już tylko szczęśliwa.
I wiecie, że mu wierzę. Wierzę jak cholera, bo jego usta mają smak szczęścia.



___________________________________________
Witam Kochane w Nowym Roku :)
Dziękuję Wam za komentarze :D Przepraszam jednocześnie, ze nie zawsze jestem u Was. Niestety ostatnio cierpię na przewlekły brak czasu... 
Oczywiście życzę Wam w Nowym Roku samych pięknych chwil, dużo pozytywnych emocji, miłości. Aby marzenie każdej z Was mogło się spełnić :***
PozdRRowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)